Studium bezsilności człowieka wobec nałogu, dramat rodziny zamkniętej w czterech ścianach. Historia znana z podwórka, podpatrzona u sąsiadów, historia, którą zwykle pozostawiamy samej sobie. Niesłusznie.
Akcja sztuki De-naturat toczy się w przeciętnym polskim domu. Ona (Zuzanna Fijewska-Malesza) pracuje na poczcie, on (Rafał Kosecki) jest bezrobotnym alkoholikiem. Nie jest to historia ludzi z marginesu, ale ludzi zwyczajnych, którzy jak tysiące innych rodzin nie radzą sobie we współczesnych kapitalistycznych czasach. To opowieść o kilku miesiącach z życia rodziny skazanej na dysfunkcyjność, rodziny, jakich w Polsce wiele.
Spektakl otrzymał nagrodę dla zespołu realizatorów za konsekwencję artystyczną na Festiwalu „Targi Nowej Dramaturgii” w Radomiu w grudniu 2007
Scenariusz i reżyseria: Natalia Fijewska-Zdanowska
Występują: Zuzanna Fijewska-Malesza i Rafał Kosecki
Scenografia: Agata Skwarczyńska
Producent: Stowarzyszenie Studio Teatralne Koło we współpracy z Teatrem Wytwórnia
Realizacja: Fundacja Artystyczna MŁYN
dzięki wsparciu Miasta Stołecznego Warszawy
Czas trwania spektaklu: 60 min.
Premiera 2007 r.
“W teatrze znów się pije”, Joanna Derkaczew – Gazeta Wyborcza – Stołeczna nr 104, 05 maja2007
W białym pokoju, na murku, czyli Małej Scenie, odwzorowany jest pokój bardzo średnio zamożnej rodziny. Za przeciętną białą firanką z wytkanym przeciętnym widoczkiem, toczy się zwykłe przeciętne życie. Wraca dziewczyna z pracy, zdejmuje beret, wkłada kapcie, zabiera zakupy do kuchni i przygotowuje obiad. Żeby utrzymać schludność przetrze kuchenną ścierką rozklekotany stolik i zacznie budzić męża. On się podniesie ledwo ciepły, z wczorajszą twarzą i przedwczorajszym oddechem. I tak się toczy ich życie aż osiągnie dno. Ludzie się aż tak bardzo nie zmieniają i nie ma co liczyć, że później będzie lepiej. To prawda stara jak świat i taki jest też zasadniczy wniosek z historii przedstawionej w “De-naturacie”. Natalia Fijewska-Zdanowska, autorka i reżyserka przedstawienia, nakreśliła portret kobiety w matni konwenansów, odpowiedzialności, złych wyborów i ich konsekwencji. Bohaterka musi nieść jarzmo świętego sakramentu, bo tak powiedział ksiądz na spowiedzi. A w małej społeczności upadek z ambony oznacza publiczną śmierć dla córki przykładnej katolickiej rodziny. Iwonka (Zuzanna Fijewska) jest typową dziewczyną z małego miasteczka. Wyszła za mąż pewnie dlatego, że Waldek (Rafał Kosecki) był pierwszym, który o to poprosił. A ona miała dosyć życia w małym mieszkaniu z ojcem nieudacznikiem, zaradną, ale zaborczą matką i dwiema młodszymi siostrami. Poza tym wyjść za mąż to zmienić status społeczny. Inaczej patrzy się na żonę niż na pannę. A że mąż dużo starszy, to i co? Zazdroszczą ci, którzy tę różnicę wytykają. Praca na poczcie, chrzciny, wesela w rodzinie – wokół tych wydarzeń toczy się życie i walka o byt. Zuzanna Fijewska nakreśliła postać Iwony kilkoma pociągnięciami. Energiczny chód, szybka, konkretna mowa, proste zdania, na jednym ekspresowym tonie. Nawykowe pociąganie nosem. Na kanapie siedzi jej ślubny – coraz bardziej pijany, wielki Waldek. Rafał Kosecki miał w zasadzie tylko jedno zadanie – pokazać kolejne stadia upojenia alkoholowego bohatera. Od niegroźnego rauszu i syndromu “dnia po”, przez hasła “nie jestem pijany, tylko zmęczony”, “czego ty chcesz ode mnie kobieto”, “ja się zmienię”, po najbardziej wulgarne, odpychające, cywienie na podłodze. Ten stan ostatecznego upadku, z którego alkoholik się już nie podnosi. Siedzi i nie może wstać, ogarnia go senność. Głowa mu się kiwa, mruży oczy i już nawet nie próbuje bełkotać. A naprzeciwko stoi młoda dziewczyna, może 20-letnia, w ciąży.„Wy-naturzenie”, Ewa Hevelke – Nowa Siła Krytyczna, 14 maja 2007
Młoda żona pijaka podejmuje walkę o normalność rodziny i zostaje sama ze swym dramatem. Świat jest tak skonstruowany, że biedni muszą stać się jeszcze biedniejsi. Dawno nie było równie przygnębiającej sztuki teatralnej jak “De-naturat” Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej. Można się zastanawiać nad przesłaniem i sensem tej naturalistycznej historii, jakich tysiące rozgrywa się wokół nas. Czy spektakl teatralny tylko powiela koszmary realnego życia, czy daje coś jeszcze? Finał tonie w beznadziejności. Można podziwiać surowy styl gry Zuzanny Fijewskiej i Rafała Koseckiego, doskonale wpasowany w banalność ludzkiej tragedii, ale nawet to nie przynosi ukojenia.“Koszmar życia”, Bronisław Tumiłowicz – Przegląd nr 21/27.05, 24 maja 2007