Dostrzec każde drgnienie powieki
Otwieramy dziś przed Wami MłynoBLOG – przestrzeń na styku teatru i codzienności. Chcemy pokazywać tu połączenia między sztuką a życiem: sylwetki aktorów, kulisy pomysłów, refleksje związane z problematyką spektakli, zaproszenia do wspólnych działań…
Tak, szukaliśmy takiej przestrzeni, w której moglibyśmy dzielić się z Wami naszymi przemyśleniami. Wtedy, kiedy chcemy, wtedy, gdy mamy potrzebę się wypowiedzieć (inaczej niż poprzez teatr, bo to robimy stale). Wtedy, gdy chcemy my, a nie tylko wtedy, gdy zechce ktoś inny – życzliwy lub nie dziennikarz czy recenzent. Pomysły mieliśmy różne i różne próby. W końcu uznaliśmy, że nie będziemy szukać daleko i wydzielimy sobie przestrzeń do wypowiedzi na naszej własnej stronie. Miło nam będzie, jeśli zechcecie do tej przestrzeni czasem zaglądać, tak jak zaglądacie do Teatru MŁYN.
W sercu Warszawy, na poddaszu staromiejskiej kamienicy, mieści się malutka scena z równie maleńką widownią. Regularnie kilka razy w miesiącu można tu obejrzeć spektakle o… naszym współczesnym życiu. Praca nad każdym zajmuje około roku – od napisania tekstu, przez plany, rozmowy, aż po realizację. Każdy z nich wynika z realnych doświadczeń i obserwacji tego, co wokół nas.
Widzowie, którzy przychodzą po raz pierwszy, zazwyczaj są zdziwieni. Nie wiedzieli, że istnieje coś takiego. Bo teatr kojarzył im się z klasycznymi sztukami – takimi jak w Narodowym, czy Polskim. Albo z rozrywką, jak w Kwadracie, czy Capitolu, czy w Polonii u Jandy. Albo ze sztukami zagranicznymi, które z nami mają mało wspólnego. Albo ze sztukami nowoczesnymi, szokiem, nagością, eksperymentem, w którym widz nie zawsze ma chęć brać udział. No z drogimi biletami. I z wielką sceną, na której aktorzy wygłaszają kwestie, daleko, na podwyższeniu…
A tu… aktorów dwóch lub trzech. Blisko, tak, że można dostrzec każde drgnienie powieki. Żadnego wygłaszania, bo mówią bezpośrednio, do siebie nawzajem, lub do widzów. Czasem śpiewają. Kłócą się, płaczą, złoszczą, śmieją. Mówią o relacjach, o pośpiechu, o samotności, wkurzeniu na świat. I nie trzeba znać Szekspira, ani Wyspiańskiego, żeby wiedzieć, o co chodzi.
Bo chodzi o nas. Nasze życie codzienne, nasze sprawy, nasze problemy, absurd naszej rzeczywistości. Chodzi o to, żeby ją obśmiać, ale i doświadczyć jej głębiej. Przyjrzeć się. Zrozumieć lepiej.
Jaki jest Teatr MŁYN? Czym różni się od innych stołecznych scen? Przyjdź i zobacz.
Natalia Fijewska-Zdanowska
fot. Filip Klimaszewski